KTO ZATRZYMA ZORZĘ?
Lider przeworskiej A klasy będzie rywalem Alabastru w XVI kolejce spotkań. W niedzielę o godzinie 12 na stadionie w Zarzeczu zagramy z miejscową Zorzą, spadkowiczem z klasy okręgowej. Drużyna naszych najbliższych rywali przewyższa resztę stawki właściwie w każdej ze statystyk. Zacznijmy od tej najważniejszej, liczba punktów zdobytych przez piłkarzy z Zarzecza wynosi 39, zaledwie o trzy więcej niż na swoim koncie ma Alabaster. Zorza wygrała trzynaście poprzednich spotkań, a ostatnim zespołem, który zdołał pokonać lidera byli... biało-niebiescy. Poza tym ta sztuka w pierwszej kolejce sezonu udała się ekipie Sanu Gorzyce. Pod względem siły ofensywnej nikt nie jest w stanie dotrzymać kroku zawodnikom lidera, 64 zdobyte bramki, czyli niemal dwukrotnie więcej niż Alabaster. Ponadto Zorza może poszczycić się kompletem zwycięstw na własnym stadionie. W poprzedniej kolejce podopieczni Bogusława Sierżęgi wygrali z Cresovią Krzeczowice 3:1. Biało-niebiescy natomiast pokonali GKS Majdan Sieniawski 1:0. Niestety podopieczni Grzegorza Liszki nie mają zbyt dobrych wspomnień związanych ze stadionem w Zarzeczu. Kiedy po raz ostatni grali tam z Zorzą, a było to 21 maja 2017 roku, polegli 6:1. Lepiej było za to w rundzie jesiennej trwającego sezonu, Alabaster wygrał z Zorzą 3:1, a na listę strzelców w naszym zespole wpisali się wówczas Dariusz Wiącek, Michał Trzyna i Mateusz Pleśniak. W ekipie Zorzy gra również zawodnik, który, patrząc na statystyki, przewyższa tę ligę co najmniej o dwie klasy. Mowa tu o liderze klasyfikacji strzelców, którym z dorobkiem 28 bramek jest Wojciech Majkutowski. Co ciekawe napastnik Zorzy po raz ostatnim schodził z boiska bez strzelonej bramki w meczu z Alabastrem. Wówczas w protokole sędziowskim zapisał się jedynie dwoma żółtym kartkami. Będzie to jeden z najważniejszych meczów tego sezonu dla obu drużyn, bowiem walka o awans wciąż nie jest rozstrzygnięta, a zwycięstwo w bezpośrednim starciu będzie na wagę złota. Zapowiada się ciężki mecz, ale jeśli raz udało się pokonać Zorzę, dlaczego ma się nie udać po raz drugi? Jeśli biało-niebiescy zagrają taki sam mecz jak jesienią, cierpliwie wyczekają rywala, ustrzegą się błędów w obronie, nieustępliwie zagrają w środku pola i w końcu bezlitośnie wykorzystają być może jedyną nadarzającą się okazję do zdobycia bramki znów mogą wygrać ze spadkowiczem. Wszystkich kibiców zapraszamy na ten decydujący spektakl.
Komentarze